Walka z Zieloną Bestią, czyli jak to z Bukowcem było

Cała sprawa zaczęła się jakiś rok temu, podczas jednego ze leśnych spacerów Tomuś wspomniał o cmentarzu ewangelickim w Bukowcu:

-Ty, a może w plan działania Stowarzyszenia wpisać „Projekt Bukowiec” – Zagadnął Tomuś – Mówię Ci chłopie niby centrum wioski, niby przy ruchliwej trasie, a krzaczorów po jaja -referował Tomuś – Nikt nie powie że to jest a w zasadzie był cmentarz, na którym ostanie pochówki odbyły się w latach 50-tych. A po drugie chodzą słuchy że lokalny proboszcz ma chrapkę na ten teren.

– Ale Tomuś ? skrzywiłem się -nie dość Ci cięcia krzaków na Wiączyniu? I tak już ludzie uważają Stowarzyszenie za ?Towarzystwo miłośników oczyszczania cmentarzy za darmo? a ty wyjeżdżasz z ?Projektem Bukowiec?

W rozmowę wtrącił się Szczęściarz Antoni

– Jak trzeba będzie to kosę spalinową i piłę się uruchomi. Paliwo i olej jakiś mam.

– Jak chcecie ? odpuściłem dalszą dyskusję ? ale powiem Wam jedno, frekwencja na cięciu krzaków będzie mizerna, jak ludzie nie chcę się ruszyć na poszukiwania to co dopiero na ciężko tyrkę ku chwale lokalnego samorządu albo parafii ewangelickiej.

– Nic się nie martw frekwencja będzie ? powiedział Tomuś zacierając ręce ? z pozyskanych krzaczorów zrobi się u mojego ojca na łące zaj..iste ognisko i czerwonego specjału się przyniesie, to zwabi wszelkiego rodzaju piromanów, imprezowiczów, smakoszy trunków alkoholowych i drobnych pijaczków.

– Ja czerwonego nie piję ? powiedział Szczęściarz ? po tym Twoim wynalazku człowiek zupełnie z sił opada! ? Śmiał się Szczęściarz.

– Dobra Tomuś ale pamiętaj, że jako pomysłodawca, jak projekt przejdzie na walnym, staniesz się automatycznie Koordynatorem projektu i zajmiesz się wszelkiego rodzaju papierkologią i logistyką! Oczywiście służę Ci swoją pomocą, ale nie mam zamiaru nic robić za Ciebie!

Spoko, spoko ? uspokajał Tomuś ? Jak pomożesz to damy radę!

Jakiś czas później, gdzieś z końcem marca sprawa wypłynęła na Walnym Zebraniu członków Stowarzyszenia. Oczywiście na propozycję Tomasza zaraz podniosły się głosy że Stowarzyszenie powstało po to żeby kopać a nie żeby sprzątać kolejny cmentarz, W głosach tych było sporo racji, nie miej ?Projekt Bukowiec? wszedł w roczny plan działania Stowarzyszenia.

Z początkiem kwietnia dzwoni Tomuś ? Przeprowadziłem małe śledztwo w temacie właściciela tej działki, na której jest cmentarz ? drze się do słuchawki, a w tle słyszę jakiś nieziemski hałas.

– Tomuś na litość boską skąd ty dzwonisz, z sieczko-brzękowni, nichujaszka nic nie słyszę! – Drę się do słuchawki. Tomek dzwonił z pracy, a w Tel pracowały jakieś piekielne maszyny wycinające cuda i cudeńka z drewna. Tomuś w krótkich żołnierskich słowach powiedział, że gmina nie bardzo wie kto jest właścicielem to samo parafia ewangelicka i obie instytucje odsyłają nas do Starostwa.

– No i git! ?mówię ? skreślimy im ładne okrągłe pisemko i będą nam musieli nam ładnie odpisać. Bo wiesz na gębę to w tym kraju nic nie załatwisz.

Jakoż kilka dni później pojawił się projekt pisemka, po wtłoczeniu go na tzw papeterię Stowarzyszenia i opatrzeniu podpisem Prezesa, pisemko dotarło do Starostwa. Po około 2 tygodniach otrzymujemy odpowiedź w duchu spychologii: Starostwo informuje, że w ewidencji gruntów w pozycji właściciele widnieje wpis ?cmentarz poniemiecki? oraz że Starostwo nie jest właściwe w sprawie udzielenia danych adresowych osób prywatnych. Cóż nie daliśmy się zbyć tak łatwo szczególnie, że wpis w pozycji właściciel był, co tu kryć, kretyński. Tomuś zasugerował, że może warto w takim razie napisać raz jeszcze do Starostwa o wyrażenie zgody na prace renowacyjne. Nie mniej szczęści nam sprzyjało, okazało się że Tomuś poznał gdzieś jakiegoś dziennikarza z lokalnego dziennika. Opowiedział mu całe zagadnienie, a przedstawiciel czwartej władzy wziął sprawy w swoje ręce podzwonił tu i ówdzie. Przy okazji jakiegoś leśnego spaceru Tomuś mówi

? Dostałem cynk od tego dziennikarza, żebym napisali do Starostwa z prośbą o wyrażenie zgody na prace wycinkowe na cmentarzu. Bo podobno po telefonie z tej gazety Starosta spionował kilku młodzieżowców i okazało się że właścicielem cmentarza jest Skarb Państwa, a zarządza nim Starostwo.- Referował Tomuś.

– Dobra Tomeczku zatem wysmarujemy kolejne podanko.-Odparłem.

Tym razem Starostwo uprzejmie wyrażało zgodę nawy cięcie krzaków, usunięcie śmieci i odnowienie nagrobków jednocześnie pouczając nas żeby po pierwsze o terminie prac powiadomić Starostwo oraz żeby po zakończeniu prac teren pozostawić w na nim  porządek i czystość. Pierwsze stwierdzenie było dla mnie oczywistym, ale drugie? Na Boga! To my występujemy zgodę na uporządkowanie cmentarza po to żeby zostawić na nim bałagan? Chyba pan /pani urzędnik przedobrzyła. Przed rozpoczęciem prac należało na wszelki wypadek napisać do gminy o naszym zamiarze a zarazem poprosić o zgodę na cięcie tych krzaków, bo jak się okazało na mocy ustawy o ochronie przyrody wycięciem metra kwadratowego krzaków kosztuje 200 zł, a gdy wycinka jest bez zgody gminy jakiś 10 razy tyle. Gmina nie stawiała oporów i nie wymierzyła żadnej opłaty ? chwała za to wójtowi! Po pomyślnym przebrnięciu przez prawy papierkowo-urzędowe, należało wskazać termin i tu pojawił się problem, bo rozpoczął się właśnie sezon urlopowy i nie bardzo ktokolwiek miał czas. Dodatkowo w tak zwanym międzyczasie rozpoczął się okres lęgowy jakiś sroch czy innych latających stworów zamieszkujących wyższe drzewa nekropolii i Tomek jako stary ornitolog i były hodowca amator ostanowił dać im w spokoju znieść i wysiedzieć jajka. Gdy już toki gody czy też inne zaloty  szczęśliwie się zakończyły Koordynator i wystosował na forum post reklamowo-zachęcający na pierwszy etap akcji.

W sierpniową sobotę stawiło się ośmiu wspaniałych. Tomuś okazał się mistrzem logistyki, skołował ciągnik ? wehikuł Ursusem c-360 zwanym od męża kuzynki żony ze strony matki (mówiąc inaczej od żony matki męża kuzynki), przyczepę od wuja, który jednocześnie miał być i operatorem owego wehikułu i układaczem gałęzi. Niestety Wujo stał się kolejną ofiarą czerwonego, które w tzw. Międzyczasie otrzymało nazwę ?Ef-16 tylko dla orłów? albo Cię wzniesie pod niebo albo będzie ciągnąć 15 minut po glebie. Wujo należał niestety do drugiej grupy i za kierowcę wehikułu robił w kolejnych kursach Tomuś. Każdą przejażdżką kończąc sakramentalnym ?straszna masakra?

Należy nadmienić, że pozyskanie ciągnika na wsi nie jest wcale łatwą sprawą! Kolega Tomasz, który miał pierwotnie udostępnić swego traktora umknął w popłochu jak tylko dowiedział się, że być może przyjedzie telewizja zrobić krótki materiał filmowy.

– A jak będą chcieli zrobić wywiad z kierowcą tego pojazdu ? łkał wskazując na jedną ręką swego wysłużonego Ursusa a drugą drapiąc się w miejscu gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę. ? Nie ja nie chcę być w telewizji! ? Dziwny facet, pomyślałem, ale przypomniałem XIX w. niektóre dzikie ludy nie lubiły się fotografować w obawie przed utratą duszy. Może ów człowiek należał do potomków owych nacji i nadal w to wierzył?

Pierwszy dzień akcji przyniósł spory sukces w postaci usunięcia krzaków z polowy terenu cmentarza. Nadmienić należy, że Telewizji państwowej ani radia nie było, lecz stawił się zaprzyjaźniony przedstawiciel lokalnej prasy. Niestety przybył w momencie nieobecności Tomusia ? Koordynatora akcji ale funkcję narratora objął z dziką satysfakcją Prezes Stowarzyszenia zwany również Preziem lub Wielkim ImPreziem ? ciekawe dlaczego? Byłbym skłamał z tą telewizją bo pojawił się Piotr i Gawron z prywatnej TV i oni kręcili obrazki do filmiku o Stowarzyszeniu. Prace posuwały się sprawni mimo małej frekwencji i gdyby nie awaria wuja i ?zarżnięcie? dwóch pił spalinowych pewnie udało by się zrobić więcej bo duch bojowy i czerwone w butelce jeszcze było.

Akcja druga odbyła się końcem sierpnia i przyniosła oczyszczeni całego terenu z zielska acz nie udało się krzaczorów wywieść, współpracy odmówił wóz rozmarzając się z jednego wozu dwuosiowego na dwa wozy jednoosiowe Wyciętych krzaków nie zabrali samowolnie miejscowi  mieszkańcu? a szkoda bo to by zaoszczędziło by nam kolejnego spotkanie i ciężkiej Tyrki. Przy okazji drugie spotkania Tomuś przyniósł ?wieść gminną? w myśl której przy okazji pierwszej akcji zostaliśmy z terenu cmentarza wygonieni przez Policję, którą wezwali przedstawiciele prasy i telewizji. Czego to ludzie nie wymyślą! Po drugiej akcji miało miejsce spotkanko grilowo ? alkoholowe było miło i smacznie acz tym razem ja zostałem zestrzelony przez Ef-16 i cały kolejny dzień próbowałem dojść do siebie.

Z utęsknieniem czekam na kolejną akcję, szczególnie, że tym razem ma dojść do ogniska trzecie sprzątania i trzecia próba ogniska jak to mówią do trzech razy sztuka!

Wszystkich chętnych do pomocy w sprzątaniu cmentarza serdecznie zapraszam w imieniu Tomasza ? Koordynatora o terminie można dowiedzieć się z forum.

MJ

kbus